wtorek, 21 sierpnia 2012

Czekam...

Nie należę do ludzi cierpliwych. I właśnie ten brak cierpliwości teraz bardzo silnie daje się we znaki. Czekam. Co godzina patrzę na telefon - może ktoś dzwonił? Sprawdzam maila - kurwa! Znowu jakaś reklama! A ja czekam na tak ważny message!

Cierpliwość to podobno cnota, ja jej nie posiadam - ani cnoty, ani cierpliwości. Od dziecka zawsze chciałem, by efekt był już. Pani poleciła: posadźcie fasolkę - wyrośnie. Posadziłem. Po godzinie sprawdzałem czy może już. Po dwóch ponownie - nic. Po kilku dniach (może kilkunastu, nie pamiętam), zapomniałem o jakiejś fasoli. Wszystkie decyzje - staram się przemysleć, ale nie mysleć godzinami. Bo dla mnie liczy się to, co tu i teraz. Źle? może, nie wiem. Nie zastanawiam się zbyt często nad tym. ta niecierpliwość nie raz powodowała róźne problemy. A najczęsciej innym. Mamunia kupiła prezenty Świąteczne. Ale... no ja, jak to ja, dziecko niecierpliwe, stwierdziłem, że czekać te kilka dni to za długo. Mamunia do pracy, synek do szaf. Znalazłem. Mamunia miała problem co teraz, ja miałem pietra, co w Święta! Dostałem dwa prezenty. Drugi jednak dużo mniejszy. Ano.

Wracając do tematu, czekam. Na bardzo ważną decyzję. Ja jestem jej przedmiotem. Tej decyzji. Taki brak wiadomości powoduje we mnie rozbudzenie wyobraźni, tworzenie różnego rodzaju domysłów. I kurcze dość mam słuchania, żebym sie nie martwił, że będzie dobrze. Bo inni nie czekają, a ja tak. Ich to nie dotyczy, a mnie tak. Nie ma nic gorszego niż powiedzieć komuś "będzie dobrze". To jakby ktoś nie wiedział co powiedzieć, więc rzuca coś na odczepnego. Bo wypada. A mnie nie interesuje co wypada a co nie. Nie wiesz co powiedzieć, powiedz: Nie wiem co Ci powiedzieć. Ot tyle, proste.

No więc czekam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz